Praca. Zakupy.
Dziś pobudka o 7.30. Śniadanko dla mnie i Grześka. Szybka kąpiel. I o 8.30 razem z Andrzejem powędrowałam do agencji pracy w Paisley. Tam kazali mi przysłać CV na e-mail i pognali do domu. Z Andrzejem się nie zraziliśmy. Wróciliśmy, zabraliśmy ciasto i ruszyliśmy do drugiej agencji, tym razem w centrum. Tam bardzo nie miła pani kazała mi wypełnić dokumenty, po czym na rozmowę wzięła mnie przemiła kobieta (te jej miłowanie to chyba przez to ciasto). Dała mi kartkę gdzie i kiedy mam się stawić oraz jakie ubranie jest wymagane. I tym oto sposobem w poniedziałek zaczynam pracę w pakowalni butelek.
Po powrocie z centrum chwila przerwy. Kawka, ciasto i rozmowa z Andrzejem i Szymkiem. Potem znowu do centrum. Tym razem na zakupy. Potrzebowałam jakichś szortów albo czegoś podobnego. No i kupiłam. Jeansowe spodenki za całe 2,99.
Obiad zjadłam nad rzeką. I spacerkiem wróciłam do domu. Teraz leżę kołami do góry i myślę co zrobić jutro na śniadanie.
Gratuluję pracy i świetne spodenki! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZjadłabym sobie takie placuszek.
OdpowiedzUsuńSzybko prace znalazlas a tak sie martwilas ze bedziesz dlugo szukac ;) przywiez mi takie spodenki ;) ;) ;)
OdpowiedzUsuń