poniedziałek, 13 października 2014

18.

Sytuacja z 08.10.2014

Temperatura jakieś 9 stopni odczuwalne 6-7, do tego wilgotność powietrza w granicach 60-70%. Czyli pi... mocno zimno było.

Ja stoję na przystanku ubrana w kilka warstw, co by przypadkiem nie zmarznąć. W moim ulubionym pomarańczowym kożuszku. Z szalikiem i rękawicami zimowymi, w kapturze, bo na czapkę to jeszcze nie pora. W cieplejszych butach. Skulona w kącie przystanku, żeby przypadkiem wiatr zimny nie powiał.
Aż nagle. Na przystanek wkracza ona!
Na oko 12-13 lat. Idzie do szkoły (po mundurku poznaję). Bez rajstop. W trampkach, z getrami do pół łydki i spódnicą do pół uda. Czyli pupa prawie na wierzchu.  Gęsią skórkę na nogach widać z kilku metrów. Na górze myślicie pewnie jakaś ciepła kurtka czy coś... A tu niespodzianka. Na górze koszula mundurkowa (po kołnierzyku poznałam) i koszula/kurtka jeansowa.

Mierzymy siebie wzrokiem ja na nią jak na wariatkę, ona odwdzięcza się tym samym.

Jak na nią patrzyłam to jeszcze zimniej mi było.

2 komentarze:

  1. Hahaha. Dokładnie. Ja mieszkam w takich okolicach gdzie pogoda jest bardzo łaskawa,jednak zimą muszę się trochę opatulić,bo wilgotność mnie wykańcza. Obserwuję jak dzieciaki idą do szkoły w lekkich sweterkach,czasem i w krótkich rękawkach i nie mogę wyjść z podziwu ,że im nie jest zimno. Pamiętam, jak miałam 16 lat to też wczesną wiosną rozbierałam się jak do rosołu - ręce czerwone ,nogi dygotały,ale co tam :D. Pozdrawiam serdecznie i zabieram się za czytanie Twojego bloga ,bo wygląda obiecująco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u mnie pogoda całkiem ładna. Tylko akurat mieszkam w takiej dzielnicy, że wiatr hula jak chce. A zimny wiatr w połączeniu z tą wilgotnością to zimnica...

      Usuń

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoimi przemyśleniami.